poniedziałek, 14 grudnia 2009

Jan w Warszawie

Życie to nie zabawa - dobrze to wiem. A skąd to wiem? Dzięki Gaikowi, który często o tym przypomina. W zeszłym tygodniu miałem tę przyjemność. Dzięki parunastu godzinom seriali poukładaliśmy sobie priorytety i ułożyliśmy plan na kolejne kilkadziesiąt. Pomogły w tym następujące cykle: o dwóch współlokatorach -- fizykach teoretycznych, z których jeden ma crush na sąsiadkę pracującą w fabryce sernika, o anglosaskim geekowo-lamerskim tercecie tworzącym zespół informatyczny firmy X oraz o promiskuitycznym pisarzu z el-ej próbującym przywołać wenę poprzez ograniczenie stosunków płciowych z przygodnymi kobietami. Zrobiłem też parę zdjęć Stolicy.

Mój ulubiony robot: Bender w Warszawie Powstaniec: Murale powstańcze Długie murale: Der Langmauerwarschau Lew przed Pałacem Prezydenckim. Strażnik nie pozwolił mi sobie zrobić zdjęcia, które stanowiłoby pomost między tym, co nowe i co stare: Lew pałac namiestnikowski prezydencki Mocny obrazek: W tym domu odbyło się pierwsze posiedzenie klubu demokratycznego z którego powstało stronnictwo demokratyczne warszawa 16 X 1957

2 komentarze:

  1. Nie rozumiem wstępu, i to nie tylko dlatego, że za mało czytam PWN-owski słownik wyrazów obcych. Pozdrawiam

    __
    Maddie

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja po czasie też nie, ale oddaje melodramatyczny nastrój Tych Dni.

    OdpowiedzUsuń